Założyłam bloga żeby mieć swój foto pamiętnik kulinarno - artystyczny, gdyż zdarza mi się pewne zdjęcia usunąć z komputera, karteczkę z przepisem wyrzucić . . . .
Tak oto zaczynam dzisiaj przygodę z porządkowaniem swoich zdjęć i przepisów.
Wszystkim którzy zajrzą do mnie i pozostawią komentarz do moich postów bardzo dziękuję.
Początki bywają trudne więc proszę o wyrozumiałość, mam nadzieję że po kilku wpisach dojdę do wprawy.
Jako że wiosna coraz ładniejsza i słońce coraz dłużej świeci wybrałam na pierwszy ogień tort ogródek dla Dziadziusia mojej znajomej, który dzisiaj rano został Dziadziusiowi podarowany wraz z życzeniami :)
Torcik ma dekoracje z masy cukrowej - ostatnie moje słodkie hobby i uzależnienie. Boki są obłożne suchymi rurkami i przewiązane wstążką.
Przepis na biszkopt, krem i masę pochodzi od miłych tortoholiczek z pewnego forum :)
Biszkopt
4 jajka
szklanka cukru
szklanka mąki luksusowej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka octu
Jajka (całe) z cukrem ubijamy do białości. Dodajemy przesiane mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia - ubijamy, a na sam koniec dolewamy łyżkę octu i mieszamy.
Pieczemy ok 25-30 min. w temp. 170-180 st. w termoobiegu na lekko złoty kolor. Bezpośrednio po wyłączeniu piekarnika wyjmujemy tortownicę i z wysokości ok 40-50 cm rzucamy (upuszczamy lub ciepiemy nią :D) o podłogę lub blat - ma to na celu wyrównanie biszkoptu żeby na środku górki nie było. Po tym zabiegu kładziemy tortownicę na dwa kubki (ma wentylację powietrza) i niech sobie stygnie. Dodam jeszcze że odkąd piekę z tego przepisu to zawsze mi wychodzi - wcześniej nigdy mi się biszkopt nie udawał.
szklanka cukru
szklanka mąki luksusowej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka octu
Jajka (całe) z cukrem ubijamy do białości. Dodajemy przesiane mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia - ubijamy, a na sam koniec dolewamy łyżkę octu i mieszamy.
Pieczemy ok 25-30 min. w temp. 170-180 st. w termoobiegu na lekko złoty kolor. Bezpośrednio po wyłączeniu piekarnika wyjmujemy tortownicę i z wysokości ok 40-50 cm rzucamy (upuszczamy lub ciepiemy nią :D) o podłogę lub blat - ma to na celu wyrównanie biszkoptu żeby na środku górki nie było. Po tym zabiegu kładziemy tortownicę na dwa kubki (ma wentylację powietrza) i niech sobie stygnie. Dodam jeszcze że odkąd piekę z tego przepisu to zawsze mi wychodzi - wcześniej nigdy mi się biszkopt nie udawał.
Krem
2 budynie śmietankowe
1 galaretka cytrynowa 2 cytryny małe lub jedna duża
1 szklanka cukru
2 jajka
1/2 kostki masła
Odmierzyć 1/2 litra wody - odlać pół szklanki i rozpuścić oba budynie. Pozostałą wodę zagotować z cukrem - jak zakipi wlać do niej rozrobione budynie i mieszać do zgęstnienia. Do gotowego gorącego budyniu wsypać galaretkę w proszku i wymieszać. Odstawić do wystudzenia. Kiedy nasz budyń wystygnie całkowicie to z białek ubić pianę, a żółtka utrzeć z masłem, dodawać po łyżce wystudzony budyń. Gdy masa się połączy dodać sok z cytryny, a na końcu pianę z białek. I gotowe do przełożenia torcika. Masa jest słodko - kwaśna, naprawdę pyszna i aromatycznie pachnąca cytryną.
Kiedy mamy gotową masę i wystudzony biszkopt wówczas smarujemy blaty ciasta kremem (możemy je nasączyć esencją herbacianą z sokiem z cytryny) i z wierzchu zdobimy wg upodobania.
Już{ Ci pisałam, ale jeszcze tu powtórzę :) Tort wyszedł bardzo ładnie.
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
Bardzo fajnie zapowiada się Twój blog. Tak tu miło i przytulnie. Pozdrawiam.
Dzięki Gosiu :)
OdpowiedzUsuńGosieńko miło tu u Ciebie ,piękne torciki i bardzo smaczne mufinki :))
OdpowiedzUsuń